STRONA W TRAKCIE ROZBUDOWY
   
  Profesjonalna pomoc w trudnych chwilach
  Stres w służbach ratowniczych
 

Ratownicy ryzykujący własne życie w czasie wykonywania swoich obowiązków są obiektem zainteresowania mediów, a ich pracę często przedstawia się jako pełną przygód, wyzwań i atrakcji. Jednak większość ich zadań nie kwalifikuje się do pokazania na przykład w telewizji, poza tym niejednokrotnie pracują oni w krytycznie i wrogo nastawionym otoczeniu, wśród ludzi przejawiających agresję werbalną (Miletich, 1990). Rozwiązywanie niebezpiecznych i zagrażających życiu sytuacji na oczach obserwatorów, często przyjmujących bardzo krytyczną postawę, zwiększa dodatkowo stres związany z pracą. Zachowanie obserwatorów utrudnia pracę ratowników, powodując ich frustrację podczas prób opanowania sytuacji. Ilustruje to opowieść policjanta o interwencji na miejscu wypadku samochodowego: 


W wypadku spowodowanym przez młodego kierowcę zginęła przechodząca przez ulicę kobieta. Tłum gapiów, który zgromadził się wokół, groził kierowcy i obrzucał go wyzwiskami. Kiedy próbowałem zaprowadzić porządek, ich uwaga skupiła się na mnie. Wszyscy zaczęli mnie atakować, narzekając na policję i mówiąc, że już dawno nas ostrzegali, iż w tym miejscu musi kiedyś dojść do wypadku. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli i zaczęła być niebezpieczna. W centrum tego zamieszania usiłowałem z szacunkiem zająć się martwą kobietą leżący na środku jezdni.

Specyfika pracy w służbach ratowniczych wiąże się z narażeniem na niebezpieczne dla życia sytuacje, związane z wysokim napięciem przeplatanym długimi okresami względnego spokoju, a nawet nudy. Istotnym źródłem stresu w służbach ratowniczych pozostają ponadto związane z pracą czynniki stresowe, takie jak negatywne relacje interpersonalne i przeładowanie obowiązkami. Jednak natura traumatycznych wydarzeń, z którymi ratownicy stykają się na co dzień, przyczynia się do zwiększenia napięć związanych z pracą.
Groźba fizycznego zranienia oraz ciągły kontakt z sytuacjami zagrożenia życia również znacząco przyczyniają się do stresu zawodowego. W badaniach wykazano, że szczególnie traumatyczne zdarzenia, takie jak duże pożary oraz wypadki z udziałem niemowląt i dzieci, powodują niepokój psychiczny u znacznej liczby strażak6w i ratowników medycznych (Thompson i Suzuki, 1991; Rayenscroft, 1993; Bryant i Haryey, 1996). Także policjanci za najważniejsze źródło stresu uważają częstą styczność ze śmiercią małych dzieci oraz reakcjami osieroconych rodzin (Hetherington i Munro, 1997).
Większość pracowników służb ratowniczych stykających się z wypadkami śmiertelnymi doświadczyła na pewnym etapie swojego życia reakcji typowych dla stresu pourazowego (Mitchell i Bray, 1990; Raphael i Wilson, 1994). Są oni zwykle w stanie wyleczyć się i wypracować skuteczniejsze strategie radzenia sobie, pomagające w wykonywaniu zawodu. W niektórych przypadkach natrętne obrazy i inne objawy utrzymują się jednak dłużej, zaburzając normalne funkcjonowanie zarówno w pracy, jak i w domu.
Głównym czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju reakcji związanych ze stresem pourazowym u strażaków i wśród personelu karetek pogotowia jest powtarzająca się styczność z typowymi, stosunkowo drobnymi wypadkami (Fitzpatrick, 1994; Tyier I Loather, 1999). Policjanci, ekipy karetek i pracownicy ostrych dyżurów w szpitalach mają nieustanny kontakt z traumatycznymi zdarzeniami o małej skali; w badaniach wykazano, że ich szkodliwe skutki kumulują się, co określa się mianem traumatyzacji kumulacyjnej (Hetherington, 1993; Peters-Bean, 2000). Gwałtowna reakcja na kolejny „typowy” wypadek może być tym większym zaskoczeniem dla otoczenia, jeśli ratownik w przeszłości wielokrotnie radził sobie w poważniejszych sytuacjach, nie wykazując negatywnych objawów. Jednak częstość, z jaką takie wypadki się zdarzają, może utrudnić właściwe przepracowanie poprzednich urazów, przyczyniając się tym samym do pogłębienia reakcji stresowych. Dostrzeżenie u siebie skutków traumatycznych wydarzeń ma podstawowe znaczenie dla skutecznego kontrolowania reakcji otoczenia. Taki wgląd jest niezbędny osobom, które w pracy nieustannie spotykają się z dramatycznymi sytuacjami, a ich osobiste reakcje mogą mieć negatywny wpływ na ludzi, którym pomagają. Następny przypadek pokazuje wyraźnie, w jaki sposób indywidualna reakcja na uraz może szkodliwie wpłynąć na skuteczność niesienia pomocy ofiarom:
Patrol policyjny zatrzymał dziewiętnastolatka za jazdę z nadmierną prędkością. Chłopak jechał fordem escortem, samochodem bardzo popularnym wśród młodzieży w tym wieku ze względu na moc silnika i stosunkowo niewysoką cenę. Kierowca został poproszony o przejście do samochodu Policyjnego i posłusznie Zastosował się do polecenia. Był uprzejmy, skruszony i wyraźnie zakłopotany zatrzymaniem Policjant był zdenerwowany zajściem, a jego gniew wobec kierowcy był wyraźnie widoczny. Trudno mu było opanować poruszenie i wciąż odtwarzał w myślach wydarzenie, razem z innymi podobnymi interwencjami, w których uczestniczył. W większości wypadków kończyły się one tragicznie. Policjant był świadkiem ran i śmierci ofiar wypadków, wielokrotnie musiał stawić czoła rozpaczy ich rodzin. Tłumił on własny gniew skierowany wobec młodych i często niedoświadczonych kierowców, którzy powodowali wypadki i niejednokrotnie sami ponosili w nich śmierć lub odnosili ciężkie obrażenia. Teraz starał się
kontrolować swoje reakcje i hamować gniew na młodego kierowcę, wynikający z nagromadzenia negatywnych uczuć wobec wielu poprzednich.

 


Stres urazowy w miejscu pracy

Ten żywy i szczegółowy opis został mi przedstawiony trzydzieści lat po zdarzeniu, które wciąż wywoływało u opowiadającego silne emocje. Nie ma w tym nic niezwykłego; wielu ratowników przechowuje w pamięci wiele podobnych wspomnień, których samo słuchanie byłoby silnie oddziałującym, przygnębiającym doświadczeniem dla każdego z nas. Wspomnienia te utrzymują się mimo upływu lat i często pochodzą z czasów, kiedy możliwości uzyskania wsparcia psychologicznego były bardzo małe lub żadne. Naturalną reakcją było więc wyparcie, zaprzeczenie i unikanie, promowane również przez kulturowy stereotyp macho i struktury miejsc pracy, które o sposobach radzenia sobie z psychologicznymi skutkami traumatycznych wydarzeń wiedziały równie mało, co ich pracownicy. W tamtych czasach wielu starszych stopniem pracowników doświadczało poważnych urazów i zmagało się ze skutkami nawarstwiających się reakcji stresowych najlepiej, jak umiało, biorąc pod uwagę okoliczności.
Znajomość możliwych skutków urazu jest korzystna nie tylko dla osób, które bezpośrednio ich doświadczają lub mogą być na nie narażone w przyszłości, lecz również dla ludzi, którzy noszą w sobie rany z przeszłości. Zrozumienie naturalnych konsekwencji urazu ułatwi empatię i wgląd w procesy emocjonalne oraz poznawcze osób, które przeżyły traumę. Taki wgląd może uzyskać nie tylko ofiara, lecz również inne ważne dla niej osoby, dotąd nierozumiejące jej dziwnych, często niepokojących zachowań. Wielu ludziom trudno jest uświadomić sobie, że źródło zaburzeń leży w zdarzeniu, a nie w zachowaniach ofiary.

Aby postawić diagnozę PTSD, musi być spełnionych wiele szczegółowych warunków. Często pojawia się i utrzymuje jodynie część charakterystycznych objawów, jednak samo wystąpienie traumatycznej reakcji nie oznacza automatycznie diagnozy PTSD. Najważniejsze reakcje następujące po traumatycznych wydarzeniach omówiono w rozdziale czwartym. Tu zajmę się sposobem, w jaki doświadczają ich pracownicy służb ratowniczych, oraz tym, jak wpływa na nie specyfika pracy w tych służbach.

Powracające, natrętne i niepokojące wspomnienia

Główną reakcją na traumatyczne wydarzenie są powracające, natrętne i niepokojące wspomnienia lub koszmarne sny, dotyczące wypadku. Najczęściej przyjmują one formę powracających obrazów; normalne myśli zostają wyparte przez obrazy, dźwięki i zapachy, które wciąż powracają, niezależnie od woli danej osoby. Próby pozbycia się tych myśli mogą być bardzo wyczerpujące i ofiary wypadków często skarżą się na niemożność uwolnienia się od nich. Pojawia się fizyczne zmęczenie faktem, że wspomnienia wypadku zajmują niemal każdą świadomą chwilę, Mogą one również powracać w koszmarnych snach, przyczyniając się do wrażenia przeżywania na nowo wypadku i ponownego doświadczania związanych z nim emocji.

Przyjechałem do śmiertelnego wypadku samochodowego, w którym jadący zbyt szybko kierowca stracił kontrolę nad pojazdem i potrącił piętnastoletniego chłopca. Dziecko odbiło się od auta i uderzyło głową w Piętnastocentymetrowy drewniany słupek, który zmasakrował mu twarz. Na miejscu wypad1,, zachowałem się odpowiednio, ale później, zwłaszcza przez pierwszy tydzień, ten obraz wciąż mnie prześladował. Czułem się zażenowany własnymi gwałtownymi reakcjami zza widok twarzy, której nikt poza mną nie widział. Przez dłuższy czas miałem w nocy koszmarne sny, wciąż pojawiała się w nich twarz tego chłopca, Budziłem się zlany potem. Unikałem jeżdżenia tamtym odcinkiem drogi, wybierałem objazdy.

Intensywność natrętnych myśli może być różna. W skrajnych przypadkach jednostka reaguje równie silnie, juk w chwili wypadku, przejawiając wszystkie związane z nim reakcje emocjonalne i fizjologiczne. Może to powodować u ratownika zakłopotanie, jeśli wykonuje swe obowiązki zawodowe samodzielnie. Doświadczenie natrętnych myśli i uczuć może być tak przytłaczające, że aby ich uniknąć, osoba stara się unikać wszystkiego, co mogłoby jej przypomnieć uraz.

Unikanie

Zachowania unikające mogą być pomocne na pewnym etapie, umożliwiając odzyskanie częściowej kontroli nad nawracającymi wspomnieniami urazu. Jednak jeśli unikanie jest stosowano na dłuższą metę, by pozbyć się niepokojących wspomnień, może być szkodliwe I opóźniać powrót do równowagi. Unikanie wspomnień traumatycznego wydarzenia może być niedostrzegalne na pierwszy rzut oka, na przykład wówczas, gdy ratownik stara się unikać miejsca zdarzenia lub blokować wspomnienia i myśli związane z wypadkiem. Jednak powrót na miejsca zderzenia jest nieunikniony, zwłaszcza gdy miało ono miejsce w pracy; nawet wówczas unikanie może być maskowane chorobą lub zwolnieniem z pracy. Bardzo ważne jest, by ratownicy, którzy byli narażeni na silny uraz, podlegali kontroli ze strony przełożonych lub współpracowników, aby pojawiające się objawy zespołu stresu pourazowego, takie jak unikanie, można było właściwie leczyć. W przeciwnym razie unikanie może stać się bardzo silnym nawykiem i trudniejsze będzie jego przezwyciężenie, czego dowodzi poniższy opis:
Dziesięcioletni chłopiec wpadł pod pociąg metra. Wagon wlókł dziecko, aż uderzyło w ścianę. Powiedziano mi, że wygląda „okropnie „. Kiedy podniosłem plastikową płachtę, pod którą leżał chłopiec, żeby sporządzić raport, zobaczyłem setki oddzielnych kawałków ciała, w których wciąż można było rozpoznać małe dziecko. Na początku wydawało się, że dobrze to zniosłem. Później tego 8amegO dnia do szpitala przyszła matka dziecka, która nie chciała uwierzyć, że to jej syn jest ofiarą. Widoki rozpaczy i przerażenia był trudny do zniesienia. Nie chciała zostawić chłopca, siedziała przy nim i szlochała, nie mogła powstrzymać łez. Po tym wszystkim nawet widok kawałka mięsa przywodził mi na myśl tamten wypadek. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Poszedłem na zwolnienie chorobowe. Za każdym razem, kiedy próbowałem wrócić do szpitala, zawracałem. A przecież powinienem był sobie z tym poradzić. Przeszedłem odpowiednie szkolenie.

Nieodłącznym aspektem pracy w służbach ratowniczych jest bycie świadkiem okaleczenia i śmierci innych osób. Ten aspekt nieszczęśliwych wypadków rzadko występuje w izolacji, najczęściej łączy się z koniecznością opanowania rozpaczy i b6lu innych osób lub późniejszego przekazania tragicznych wiadomości rodzinie poszkodowanych. W trakcie akcji ratownik skupia się na najważniejszych zadaniach, lecz często w jego pamięci najdłużej utrzymują się drobne detale zmysłowego doświadczeniu, które stają się symbolem wydarzenia. Jeśli taki bodziec wystąpi W przyszłości, umysł zaczyna ponownie przetwarzać wspomnienie wypadku. W efekcie te symboliczne bodźce powodują, że wspomnieniu zostają przepracowane odpowiednią liczbę razy. Niejednokrotnie powodują również rozmyślania na temat kruchości ludzkiego życia i innych zagadnień tego typu, pociągając za sobą lawinę myśli, które sprawiają, że obecne doświadczenia wydają się ratownikowi mało istotne. Często właśnie ten efekt domina jest przyczyną długofalowych konsekwencji urazu, takich jak depresja i niepokój, wzmacnianych dodatkowo przez odczuwaną przez ratowników potrzebę przejawiania akceptowanych społecznie zachowań oraz chronienia innych osób przed negatywnymi myślami i uczuciami. Kolejny opis pokazuje, w jaki sposób widok okaleczenia wskutek wypadku drogowego może się przyczynić do wzmocnienia urazu oraz jak zapachy i obrazy symbolizujące wypadek przywołują jego wspomnienie: Dostałem wezwanie na miejsce wypadku drogowego. Mężczyzna był uwięziony w samochodzie, który nagle stanął w płomieniach. Nie byliśmy w stanie go stamtąd wyciągnąć. To była moja pierwsza nieudana akcja. Patrzyłem, jak ten człowiek pali się żywcem. Od tego dnia nie mogę jeść czerwonego mięsa ani niczego, co je przypomina. Zapach albo widok pieczonego mięsa natychmiast mnie odrzuca. Nie znoszę też imprez przy grillu.

Osłabienie poczucia niezniszczalności

Doświadczanie traumatycznych wydarzeń przyczynia się do zmniejszenia poczucia niezniszczalności, które jest charakterystyczne dla większości ludzi. Pracownicy służb ratowniczych, nieustannie narażeni na widok śmierci i okaleczeń, nie są zdolni utrzymać przekonania, że oni sami i ich rodziny są bezpieczni i że nic im nie grozi. Śmierć i rany są dla nich rzeczywistością, którą widzą na codzień. Dlatego też lęk o bezpieczeństwo własne i rodziny zajmuje w ich umysłach ważne miejsce. Może on się wzmagać wskutek nakładania się natrętnych wizji ofiar wypadków, których ratownik był świadkiem, na obrazy i myśli związane z jego własną rodziną. Obrusy to są niejednokrotnie bardzo żywe i przygnębiające. Takie natrętne wyobrażenia mogą wzmocnić poczucie grożącego niebezpieczeństwa, którego nie podziała otoczenie ratownika. Świadkowie lub uczestnicy traumatycznych wydarzeń często podejmują przygotowania na wypadek własnej śmierci lub okaleczenia. Planują przyszłość swojej rodziny, piszą testamenty lub omawiają szczegółowo sposoby postępowania w sytuacji, gdyby ich zabrakło. Do pewnego stopnia zachowania te wynikają z cech osobowości ratowników, ukierunkowanych na ochronę innych osób, szczególnie od nich zależnych. Silny niepokój może budzić w ratownikach również sytuacja, gdy nie wiedzą, gdzie znajduje się któryś z członków rodziny. Może być im trudno pogodzić się z faktem, że w danej chwili nie znają dokładnego miejsca pobytu wszystkich bliskich. W takiej sytuacji ratownika prześladują wyobrażenia tego, co mogło się przydarzyć nieobecnej osobie. Nie może on powstrzymać przerażających i niepokojących obrazów, które opanowują jego myśli. Ratownik nie zakłada, że osoba ta po prostu się spóźnia, lecz wyobraża sobie, iż nie żyje lub została okaleczona w okropny sposób. Te przerażające wyobrażenia są bardzo wyraziste, co powoduje, że powracający do domu „zaginiony” członek rodziny zostaje zmuszony do konfrontacji z lawiną uczuć, mających niewiele wspólnego z rzeczywistą sytuacją. Jednak dla ratownika te wyobrażenia i myśli odzwierciedlają to, jak ważna jest dana osoba i jak wielką stratę poniósłby, gdyby spotkało ją nieszczęście, z jakim on styka się na co dzień w swojej pracy.

Identyfikowanie się z ofiarą jej rodziną

Każdy czynnik, który zwiększa stopień identyfikacji ratownika z ofiarą lub jej rodziną, podwyższa również jego podatność na negatywne skutki urazu. Pracownicy służb ratowniczych często doświadczają takich reakcji, gdy zachodzą podobieństwa między ich własną sytuacją życiową a sytuacją ofiary. Trudno jest im wówczas zachować chłodne podejście do wydarzeń i dystans emocjonalny, a także skupić się na pozytywnej roli, jaką spełniają, niosąc ratunek i pomoc osobom poszkodowanym. Naturalne mechanizmy obronne zostają osłabione, a ratownik myśli o członkach własnej rodziny, za których bezpieczeństwo czuje się odpowiedzialny. Zaczyna wyobrażać sobie, że to oni zo5tuli poszkodowani. Wypadek uruchamia wewnętrzne łęki dotyczące zniszczenia i straty, których ratownicy często nie potrafią kontrolować. Później codzienne przedmioty symbolizujące traumatyczne wydarzeniu przywołują natrętne myśli i obrazy związane z wypadkiem, co może powodować głęboki psychiczny niepokój. Poniżej znajduje się opis doświadczenia identyfikacji Z rodziną ofiary z perspektywy jednego z ratowników: Przejeżdżający przez rondo na rowerze dziwięcioletni chłopiec został potrącony przez ciężarówkę. Zginął, a jego ciało zostało potwornie zmasakrowane. W chwilę po tym. gdy zjawiłem się na miejscu wypadku, przypadkiem pojawiła się tam też jego matka, która całkiem się załamała i wpadła w histerię. Wykonałem swoje obowiązki, a kiedy wieczorem wróciłem do domu później niż zwykle. Właśnie z powodu tego zdarzenia, wybuchnąłem płaczem na widok mojego syna, który był dokładnie w wieku tamtego chłopca. Przez całą noc nie mogłem spać. Za każdym razem, kiedy tamtędy przejeżdżam, myślę o tamtym wypadku i widzę go przed oczami. Choć teraz nie jestem już tak przygnębiony z tego powodu, to jeszcze przez kilka tygodni po wypadku bardzo mocno to przezywałem.

Możliwość otwartego wyrażenia przytłaczających uczuć przygnębienia I gniewu bezpośrednio po zdarzeniu w akceptującym środowisku może pomóc w przepracowaniu zdarzenia. Często uczestnicy traumatycznych wydarzeń nie mogą ujawnić jego szczegółów swojemu bliskiemu otoczeniu. Może to wynikać z potrzeby podtrzymania pożądanego obrazu własnej osoby, pragnienia oszczędzenia innym przerażających szczegółów wypadku lub uczucia, że ci, którzy go nie przeżyli, nie będą w stanie wszystkiego zrozumieć. Jednak potrzeba wsparcia społecznego nie powinna odwracać naszej uwagi od odpowiedzialności pracodawcy, którego obowiązkiem jest zapewnienie odpowiedniego wsparcia w miejscu pracy (spotkań terapeutycznych, formalnego wsparcia wzajemnego współpracowników oraz wspierającego środowiska pracy).

Poczucie bezradności

Poczucie bezradności może zwiększyć negatywny wpływ wypadku. Sytuacje, w których ratownik Jest niezdolny do podjęcia jakiegokolwiek działania, mogą zmniejszy Jego poczucie kontroli oraz zwiększyć emocjonalny wpływ wydarzeń, których Jest mimowolnym świadkiem. Może to spotęgować poczuciu winy, niewywiązania się z zadania i wrażenie, że ratownik nic zrobił wszystkiego, co było w jego mocy. Takie uczucie odpowiedzialności za nieudaną akcję ratowniczą jest często wzmagane przez spotkania z rodziną, która wypytuje o szczegóły wypadku i rolę ratowników. Kolejny opis przedstawia poczucie bezradności pogłębione przez widok małych dzieci i świadomość, że odpowiedzialność za ich życie spoczywa w rękach ratowników: W samochodzie zginęła rodzina składająca się z czterech osób. Nie mogliśmy nic zrobić, żeby je stamtąd wydobyć przed przyjazdem straży pożarnej, która zjawiła się na miejscu jakiś czas po nas. Wydaje mi się, że dwoje dorosłych, jadących z przodu, zginęło natychmiast po czołowym zderzeniu z ciężarówką. Siedząca z tyłu dwójka dzieci na pewno jeszcze żyła, kiedy przyjechaliśmy. Były w głębokim szoku i wpatrywały się we mnie przez szybę, podczas gdy rozpaczliwie usiłowałem dostać się do samochodu. Kiedy pojazd nagle zaczęły otaczać płomienie, ich twarze wykrzywiły się w niedowierzaniu, bólu i rozpaczy. Nigdy tego nie zapomnę. Po czymś takim nie jest łatwo dojść do siebie.

W tej sytuacji jest mało aspektów, które można by pozytywnie przewartościować. Ratownik został postawiony w sytuacji bezradnego świadka katastrofy. Znalazł się na miejscu przed tragedią i ze względu na jej naturę nie był w stanie w żaden sposób jej zapobiec. Podstawowe cechy osobowości ratowników, takie jak osobiste poczucie zaangaż0wa1a, kontroli odpowiedzialności) a także durna z efektów własnych działań, mogą prowadzić do drobiazgowej oceny własnego wkładu w rozwój wydarzeń. W większości przypadków pojawiające się poczucie winy wiąże się dodatkowymi wydarzeniami, które mogły nie mieć żadnego wpływu na negatywny efekt akcji, na przykład z wyborem drogi dojazdowej na miejsce wypadku, ograniczeniem zasobów, uniemożliwiąjącym udzielenie pomocy wszystkim ofiarom, lub wątpliwościami dotyczącymi podjętych decyzji, a wynikającymi z nowych, dodatkowych informacji. W sytuacji gdy działania lub decyzje ratowników rzeczywiście mogły się przyczynić do zwiększenia bólu, cierpienia lub nawet śmiertelnych ofiar, powodują ono rzeczywiste i głębokie poczucie winy. Ilustracją togo jest opowieść dyżurnego lekarza, dotycząca błędnej diagnozy: Na ostry dyżur przywieziono dziewczynkę w ciężkim stanie. Postawiłem błędną diagnozę, rozpoznając białaczkę. W rzeczywistości dziecko cierpiało z powodu urazu głowy, będącego wynikiem pobicia. Po powrocie do domu odniosło dalsze obrażenia. Gdyby nie starsza pielęgniarka, która to dostrzegła, dziewczynka mogłaby zginąć. Z powodu mojego zaniedbania była narażona luz niepotrzebny ból i obrażenia.

Utrzymywanie się tego rodzaju poczucia winy może utrudniać ratownikowi odzyskanie równowagi po urazie, a także negatywnie wpływać na jego wyniki w pracy. W większości wypadków togo rodzaju uczucia nie mają oparcia w rzeczywistości i są jedynie naturalną konsekwencją narażenia na traumatyczne wydarzenie, którego efektom była śmierć lub poważne obrażenia. Bardzo ważne jest, aby w trakcie formalnych procedur analizowania wypadku i działań następujących po traumatycznym wydarzeniu ratownicy uczestniczyli w spotkaniach terapeutycznych w celu ponownego przeanalizowania wydarzeń i realistycznej oceny własnego wkładu w rozwój wypadków.

Gniew

Gniew jest typową reakcją na traumatyczne wydarzenie. Świadek odczuwa oburzenie z powodu niepotrzebnej straty życia. Często nie ma on możliwości bezpiecznego wyrażenia tych uczuć. Osoby uczestniczące w wypadku lub odpowiedzialne za niego często również są poszkodowane w jego wyniku. Zazwyczaj ratownicy muszą ukrywać swoje oburzenie. Gniew połączony z poczuciem bezradności może zostać ukierunkowany w stronę pracodawcy lub systemu prawnego. Szczególnie policjanci często odczuwają gniew na system wymiaru sprawiedliwości, który uważają za nieskuteczny i niesprawiedliwie łagodny wobec osób, które spowodowały niepotrzebną śmierć lub kalectwo innych. Uczucia te zostały wyrażone w kolejnej historii: Przyjechałem na miejsce śmiertelnego wypadku drogowego, w którym zginęła kobieta i jej ośmioletnia córka. Trzymałem dziewczynkę na rękach, gdy umierała. Nie można było zrobić nic, żeby uratować ją i jej matkę. Osoba, która spowodowała wypadek, nie została nawet osądzona z powodu niedoręczenia na czas wezwania na rozprawę. Cała nasza praca poszła na marne. Czułem, że nie doprowadziłem do zadośćuczynienia ofiarom.

Uczucie gniewu jest często odpowiednią reakcją na traumatyczne wydarzenie. Kiedy zostaje zwerbalizowane, może pomóc w przepracowaniu związanych z nim uczuć. Struktura organizacyjna miejsca pracy jest często bezosobowym i bezpiecznym katalizatorem ukrytych uczuć gniewu, które niejednokrotnie mają podstawy w rzeczywistości. Mogą je również podsycać indywidualne reakcje pourazowe jednostki, gdy organizacja jest postrzegana jako niespełniająca swojej roli w zakresie troski i opieki. W odniesieniu do instytucji również może zachodzić zjawisko przeniesienia. Na przykład w okresie podwyższonej wrażliwości organizacja pracy może być postrzegana jako figura rodzicielska nie dość dobrze dbająca o dobro jednostki. W służbach ratowniczych, które promują przejmowanie skutecznej kontroli nad emocjami tłumu, takimi jak konflikt i gniew, hamowanie negatywnych reakcji traktuje się jako normę społeczną.
W badaniach nad naturą traumatycznych wydarzeń kładzie się nacisk na podstawowe cechy zdarzenia, które zwiększają silę, z jaką wspomnienia trwają w pamięci jednostki, zachowując dźwięki, zapachy i obrazy związane z wydarzeniem długo po tym, jak ono samo odeszło w przeszłość. Cechy te mogą zostać dodatkowo wzmocnione przez indywidualną wrażliwość oraz przez następujące po traumatycznym wydarzeniu nieprawidłowe interwencje organizacyjne, które wzmacniają niepożądane pourazowe reakcje jednostki. Rosnąca wiedza na temat wpływu traumatycznych wydarzeń na psychologiczne funkcjonowanie ludzi umożliwia indywidualne dopasowanie strategii interwencyjnych do naturalnych i specyficznych dla poszczególnych osób zasobów psychicznych (zob. Figley, 1995). Istnienie wyszukanych i specjalistycznych strategii interwencyjnych dla pracowników służb ratowniczych, którzy na co dzień muszą opanowywać urazy innych, jest niezwykle ważne, zarówno dla ich samopoczucia, jak i dla dalszego funkcjonowania tych osób w charakterze wyszkolonych i kompetentnych pracowników. Pomaga im wykorzystywać własne doświadczenia podczas udzielania pomocy psychologicznej innym.
Ratownicy są nieocenionym źródłem wsparcia po urazie (nie tylko dla ofiar i ich rodzin, lecz również dla siebie nawzajem). Po odpowiednim przeszkoleniu w zakresie wsparcia psychologicznego w miejscu pracy mogą pomagać swoim kolegom radzić sobie z urazami oraz innymi związanymi z pracą trudnościami.

Tekst opracowany na podstawie książkiWsparcie psychologiczne w służbach ratowniczych - Hetherington Angela, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

 



Traumatyczne reakcje stresowe

 
  Niniejsza strona opiera się na działalności non-profit autora.  
 
Mojej przyszłej żonie Ewie -gdyż najlepiej jest móc dzielić troski na dwoje :) Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja